Renata Misiewicz

        • Nagrodzone prace moich uczniów

        • Praca Weroniki, uczennicy Szkoły Podstawowej w Biertowicach, zdobywczyni II miejsca w konkursie Polska: Kraj, Ukochany Matki Mej, organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Myślenicach

             Pisarz, marynarz, patriota. Człowiek trzech kultur. Człowiek, który mnie inspiruje. Józef Teodor Konrad Korzeniowski - Joseph Conrad. Urodzony w Berdyczowie, w obecnej Ukrainie. Mogę go opisać jako kreatywną, a zarazem bardzo opiekuńczą osobę. Był synem partiotów, jego ojciec, Apollo Korzeniowski, został skazany za działania niepodległościowe, podjęte w 1861 roku w Warszawie.       Trudno mi wyobrazić sobie małego, czteroletniego chłopca, towarzyszącego babci podczas zanoszenia paczek żywnościowych ojcu, przebywającemu w więzieniu. Nie wyobrażam sobie straty żadnego z moich rodziców, a co dopiero obojga. Korzeniowski jednak w wieku zaledwie ośmiu lat stracił matkę, skazaną na zesłanie razem z ojcem, a w niedługim czasie także i ojca, który zmarł zaraz po zwolnieniu z zesłania.

            Młody Józef po stracie rodziców wychowywał się we Lwowie i Krakowie. Wielkie miasta. Samotność? Pustka? Ciągłe pytania? Niepewność? Lęk? Jakim sposobem tak mały chłopiec zniósł śmierć rodziców? Aktualność. Ponadczasowość. Ciśnie się na usta analogia do współczesnego, zagubionego świata. Czy mały chłopiec musiał się wyprowadzać ze swojego rodzinnego miasta do Lwowa? Potem do Krakowa?

            Po ukończeniu siedemnastego roku życia Konrada wysłano do Francji. Nie z własnej woli. Znowu niepewność. Był rosyjskim poddanym i został zmuszony do służby w armii carskiej. Zostaje marynarzem. W "Lordzie Jimie" nawiązuje do służby w marynarce. Gdy odmówiono mu przedłużenia paszportu, chłopak zaciągnął się do marynarki brytyjskiej, gdzie z powodu dużego zapotrzebowania załogi nie zwracano uwagi na jego dokumenty.

            Znowu sam. Bez dokumentów. Bez poczucia stabilizacji. Bez swobody w porozumiewaniu się. Możnaby pomyśleć, że znał francuski, ale czy na pewno? I wielka determinacja, pracowitość, upór. Nawet jeśli młody Józef miał problemy z komunikacją, to dorosły Korzeniowski napisał wiele książek w języku angielskim. Udało mu się również coś, co wzbudzało zdziwienie, ze względu na jego pochodzenie - dyplom kapitański.

            Można wszystko osiągnąć, jeśli wystarczy nam odwagi. Można na to zapracować, choć nikt nie daje nam nadziei. Trzeba tylko " Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem i tak zawsze, aż do końca". Każdy ma marzenia. Wielu się do tego nie przyznaje. Ale każdy je ma. 1 Trzeba odwagi, aby za nimi podążać. Trzeba siły i determinacji. Trzeba wiary.

            Ojciec Józefa też był pisarzem. Czy miłość do literatury to kwestia genetyki? Kto wie. Ale to miłość do kobiety zatrzymała Korzeniowskiego w Anglii na stałe. Ożenił się z Angielką i osiadł niedaleko Londynu.

            Dziś jego powieści stanowią chlubę literatury angielskiej. Pewnie wielu brytyjczyków zna którąś z jego czternastu powieści lub czytało utwór z ośmu tomów opowiadań. Gdybym tylko mogła, pogratulowałabym mu kreatywności, cierpliwości i zapału do tworzenia. Nigdy nie będzie mi dane go poznać. Był Polakiem. Ja jestem Polką. Duma i radość.

            Korzeniowski jest określany jako pisarz prawdziwie europejski, bo w jego twórczości pojawiają się bohaterowie z różnych zakątków Europy. Jest doskonałym przykładem pisarza, który czerpał z własnych doświadczeń, które na kartach powieści skłaniaja do refleksji. Pisał też o terrorze w Afryce - " Jądro ciemności" jest jego najbardziej znaną powieścią.

            Chęć pomocy. Niepodległość. Wolność. Wartości bliskie i mnie, i Korzeniowskiemu. Pisarz zwracał się do Anglików o wsparcie kraju. Napisał potem książkę " Autokracja i wojna" oraz nakreślił wizję Europy bez granic -opartej na wspólnych instytucjach. Jakże to aktualne, mądre, postępowe. Europejskie. Uważał, że to zmniejszy niebezpieczeństwo ataku państw silniejszych na słabsze.

           Podziw. Wartości uniwersalne. Walka o ojczyznę, pomimo pobytu i życia w innym państwie. Miłość. Godna podziwu determinacja w nagłośnieniu swoich poglądów o zjednoczeniu państw, aby uniknąć bitew i wojen.

            Józef Teodor Konrad Korzeniowski zmarł poza ojczyzną, ale z miłością w sercu. Miłością do kraju. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, z całą rodziną zdążył odwiedzić Kraków, a dłuższy czas wraz z bliskimi spędził u swojej kuzynki w Zakopanem. Miał zamiar wrócić na stałe do Polski, ale nie było to takie proste. Sprawy kraju do końca pozostały dla niego ważne - wypowiadał sie często, wspierał, motywował. Przykład dla wielu.

            Spośród wszystkich polskich literatów, Korzeniowski jest uznawany za najbardziej 2 europejskiego. Nagrodę jego imienia wręcza się w Polsce utalentowanym pisarzom debiutantom.

            Długa, wyboista droga. Pełna watpliwości, trudu, chwil zwątpienia. Godziny wypełnione marzeniami. Takie jest również życie każdego człowieka. Doświadczenie u kresu życia nie równa się doświadczeniu młodości. Ale są słowa Korzeniowskiego -Conrada, słowa Józefa Josepha, które oddają bliskie mi wartości: " Kiedy jest się młodym, trzeba zobaczyć różne rzeczy, zbierać doświadczenia, myśli, poszerzać horyzonty". Dopóki możemy. Dopóki mamy czas.

                                                                                                                                    Weronika

           

           

          Praca Adasia, ucznia Szkoły Podstawowej w Biertowicach, laureata III miejsca w wojewódzkim konkursie literackim Piękno Małopolski Słowem Opisane

           

                                                                 Przygoda biertowickiego ogórka

             Pewnego dnia szedłem ulicą. Ja, ogórek! Byłem w Krakowie, ale dużo ludzi mówiło o znanej wsi, o Biertowicach. Pomyślałem, że pojadę do Biertowic. Wówczas mieszkałem w Krakowie, w Małopolsce. Było tam pięknie. Dużo jeździłem też po różnych wsiach, ale nigdy nie byłem w Biertowicach, dlatego spakowałem walizkę i wyruszyłem w podróż. 
            Gdy jechałem busem, opowiadałem przybyszom, którzy wsiadali, o moich licznych przygodach. Powiedziałem im też, że jadę do Biertowic. Oni zaś powiedzieli mi, że jest tam nawet kapliczka, która ma aż sto lat! Pomyślałem wtedy, że zamieszkam nad nią. Gdy zobaczyłem znak: „Biertowice”, pomyślałem: jestem!
             Po kilku miesiącach wybudowałem dom nad kapliczką, do której codziennie przychodziłem się modlić wraz z przybyszami. Chodziłem też za rzekę, rzucałem kamykami  i karmiłem kaczki chlebem. 
            Pewnego razu spotkałem przybysza o imieniu Krystian. Okazało się, że mieszka obok mnie. Ucieszyło mnie to bardzo. Codziennie spotykaliśmy się obok naszych domów, lubiliśmy grać w piłkę i chodzić razem na grzyby. Biertowice mają las, tuż nad moim domem. Nazywa się Kopanice. Razem z Krystianem lubiliśmy tam chodzić.  Mieliśmy też bazę, w której się spotykaliśmy. Kiedyś Biertowice miały piękny las, ale często niestety były w nim pożary, dlatego straż pożarna cały czas była w ruchu. Biertowice mają też sklepy, w których  są same świeże produkty. Są one uprawiane na polach siewniczych, które też znajdują się na tej przytulnej wsi. Obok mojego domu płynie potoczek. 
              Aha! Zapomniałem dodać, że Krystian to bardzo sympatyczny pomidor. Pewnego razu wybraliśmy się z Krystianem do Sułkowic. Gdy minęliśmy znak „ Biertowice”, spotkaliśmy strasznie wyglądającego kucharza, który patrzył prosto na nas! Mieliśmy zamiar pójść na rynek i kupić precle. Gdy doszliśmy już do rynku, spotkaliśmy pewnego precla. Powiedział nam, że ma na imię Piotrek. Okazało się, że Krystian i Piotrek znali się wcześniej ze szkoły. Zabraliśmy więc precla Piotrka ze sobą. Był on bardzo mały. Gdy wracaliśmy, kucharz niespodziewanie wziął mnie do rąk. Pewnie chciał ze mnie zrobić słynną biertowicką sałatkę  z ogórków. Krystian na szczęście był obok, uderzył go ciosem karate i kucharz mnie puścił. Potem wróciliśmy do Biertowic  i tak zakończyła się nasza przygoda. 
            Byłbym zapomniał! Skoro jestem ogórkiem, to powiem Wam, że w Biertowicach są najlepsze ogórki świata! Obok ulicy stoi piękny warzywniak, w którym jest pełno ogórków! Gdybyście chcieli mnie odwiedzić, zapraszam! W Biertowicach są też place zabaw, myślę, że dzieci nie będą się nudziły. Jest świeże powietrze i wiele gospodarstw.  W Biertowicach mieszka moja rodzina. A właśnie! W tej małej, przytulnej miejscowości mieszkam do dziś  i myślę, że to najlepsza wieś świata!  
                                                                                                                                   Adi